poniedziałek, 10 listopada 2014
Rozdział 3 "Może w końcu mi powiesz?!"
Siedziałam u siebie w pokoju bawiąc się z Akirą, jeśli mam być szczera, to bawię się z nią tylko i wyłącznie z nudów. Właśnie miałam wstać i podejść do koszyczka ze smakołykami, gdy usłyszałam krzyki z dołu.
- Oni mogą w każdej chwili wparować nam na chate i pozabijać nas wszystkich Justin!
- Nie zrobią tego! Yardies* będą tutaj jutro, dopilnują porządku.
- Nie możemy tak sobie zasnąć z myślą, że wparuje nam tutaj Jack i jego ekipa. Nie potrzebnie Yardies mówiło im o Nicole, nie potrzebnie do jasnej cholery Bieber!
- George, nie mają podstaw aby jej coś zrobić.
- Nie uspokajasz mnie tym stary! Jeżeli się jej coś stanie ty będziesz za to płacił, nie mogą jej nawet palcem tknąć!
- Nie tkną jej, nie mogą. Zrozum to wreszcie!
- Oni mogą wszystko, kurwa Justin!
Wstałam z podłogi i cicho otworzyłam drzwi, podeszłam do schodów i spojrzałam na dół, moim oczom ukazał się Justin, George i Maggie. Zeszłam na dół bez zastanowienia. Podeszłam do Maggie i zapytałam, - Co się dzieje?! Głośniej się nie da?! - Zrobiłam się momentalnie czerwona.
- Nic się nie dzieje, po prostu Justin wszystko spieprzył! - George szturchnął go i prawie mu na pluł na twarz.
- Nic nie spieprzyłem! Oni musieli się po prostu dowiedzieć o Nicole, muszą wiedzieć z kim się spotykam, a z kim nie! - Bieber odszedł trochę od George i podszedł bliżej Maggie.
- Nie ważne, już cicho! - Pomachałam przed oczami Georga otwartą dłonią.
- Nie cicho, idź Nicole do pokoju lub gdzie kolwiek i się nie wtrącaj! - Zrobił to, nakrzyczał na mnie. Nigdy tego nie robił.
Wtedy wtrąciła się Maggie i stanęła pomiędzy mną a Georgiem.
- George stop! Za bardzo się rozpędzasz, nie krzycz na nią. - Położyła ręke na jego ramieniu i delikatnie klepnęła.
George odszedł od Maggie i wymierzył pięścią w wazon ze sztucznymi kwiatami.
- George spokój! - Maggie odtrąciła go od stłuczonego wazonu i prowadziła go wzrokiem na kanape, ten wiedząc o co chodzi po prostu usiadł i przymknął na chwilę oczy.
Podeszłam do Justina i delikatnie dotknęłam jego klatki piersiowej, oczywiście przez koszulkę.
- Co to Yardies i kto to Jack? - Zapytałam cicho, przestraszona sytuacją. tak Nicole Hope LaBeouf się boi.
- Dowiesz się w swoim czasie Nicole, nie możemy Ci na razie nic powiedzieć. - Położył ręce na moich ramionach i delikatnie przejechał dłońmi wdłuż moich rąk.
- Ja chcę wiedzieć! Mieszkam tutaj i chcę to wiedzieć! - Odepchnęłam go od siebie i podbiegłam do kanapy.
- George, powiedz mi! - Tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, byłam zła.
- Nie mogę, nie teraz. - George zamknął oczy i zasłonił je rękoma.
Usiadłam obok niego i delikatnie pogłaskałam go po plecach.
- George, nie jestem małą dziewczynką, mam prawo wiedzieć.
Powiedziałam już spokojniej, ale czułam że będę musiała podnieść głos.
- Nicole, nie..! - Chciał krzyknąć, ale Maggie strzeliła mu w tył głowy. - nie moge. - Dokończył normalnie.
- Może jednak powinieneś?! - Gwałtownie się podniosłam i chciałam komuś przywalić, ja powinnam to wiedzieć, to o mnie tu chodzi.
- Nie mogę, zapytaj kiedy indziej. Może się co do tego przekonam. - Odkrył oczy i spojrzał mi prosto w tęczówki, ale tak intensywnie mi spojrzał, aż wypaliło w końcu to dziurę w mojej głowie, więc spuściłam wzrok na stopy.
- Powinnam wiedzieć to tu i teraz, jesteście wszyscy popierdoleni! Maggie, dlaczego mi nie powiesz?
Ostatnie słowa powiedziałam cicho, prawie nie słyszalnie.
- Nicole... Naprawdę nie mogę, ani ja, ani Justin, ani George. Wiemy jaka jesteś i wiemy, że jak się dowiesz to będziesz myślała nielogicznie.
- Nie wierze, powinniście mi powiedzieć bez względu jakbym zareagowała. - Wycofałam się i jedynym punktem gdzie chciałam się znaleźć to pokój.
Wycelowałam oczami w schody i moje nogi same zaczęły biec w tamtą stronę. Wbiegłam na jeden, drugi, trzeci, i w końcu weszłam po ostatnim.
Znalazłam się na piętrze, skręciłam w lewo i weszłam do pomieszczenia, trzasnęłam drzwiami i wbiegłam na łóżko, pękło coś we mnie i się po prostu rozbeczałam, łzy leciały mi jak woda z kranu.
_^^_^^_^^_^^_
Kolejny dzień, siedziałam na fotelu zapatrzona w telefon, nie odzywałam się do nikogo. Nie miałam ochoty nawet wypowiedzieć słowa.
Weszłam w kontakty, wyszukałam imię mojej przyjaciółki Alice.
- Możesz do mnie na chwilę przyjść? - Wysłałam jej sms', nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
- Oczywiście, mam coś wziąć? Jakiś alkohol?
- Tak, najlepiej wódkę, dwie butelki. Mam ochotę się dzisiaj nawalić.
- Oj Nicole, Nicole. Co na to Twój braciszek?
- Mam 18 lat i mogę robić co chce.
- Cokolwiek, będę za 30 minut. - Tak zakończyła się nasza rozmowa, a ja poszłam na górę się jakoś ogarnąć. Wbiegłam do pokoju jak poparzona i zaczęłam szukać w szafie jakiś legginsów i kardiganu.
Znalazłam czarne legginsy, kardigan w kolorze nude i zwykły biały podkoszulek.
Wszystko ubrałam, a te ciuchy, które miałam do południa złożyłam i położyłam na półce.
Wzięłam jeszcze z szafki z butami czarne szpilki, założyłam je na nogi i podeszłam do toaletki, usiadłam na fotelu. Rozczesałam moje włosy, potem zrobiłam kitka i jeszcze poprawiłam szminkę na ustach. Zadowolna ze swojego dzieła wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Moja kochana suczka Akira leżała na kanapie, byłam z nią prawie cały czas na dworzu więc się jej nie chce wyjść, a w razie co przecież ktoś jej otworzy drzwi od ogrodu.
Alice tak jak obiecała była za 30 minut, z moją najlepszą przyjaciółką, wódką.
- Co Cię tak wzięło na nachlanie się? - Alice przeszła do kuchni, położyła trzy butle na blacie a sama usiadła na drugim.
- Zdenerwowałam się i potrzebowałam tego Alice. - Próbowałam pochamować swój chytry uśmiech na twarzy ale się nie udało.
Alice tylko z dezaprobatą pokręciła głową i spojrzała na butelki z alkoholem.
- Już daje, już. - Zaśmiałam się i zaczęłam wyciągać szklanki, podeszłam do butelek, odkręciłam jedną i nalałam dosyć dużo wódki do każdej ze szklanek.
- Z sokiem czy bez? - Spojrzałam porozumiewawczo na Alice.
- Z sokiem. - Alice potarła swoją rękę.
Tak więc, nalałam soku pomarańczowego do każdej ze szklanek, podałam jedną Alice a sama z drugiej upiłam wielki łyk.
Oj dzisiaj będzie się działo. - Pomyslalam i sama do siebie się zaśmiałam.
^_^__^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^^_^_^_^_^_^_^_^_^_^_^^^_^_^_^_^^__
Jak wam się podoba ten rozdział? W następnym akcja się rozwinie, i coś się stanie pomiędzy Justinem a Nicole. Bądźcie cierpliwi!!!
A oto Alice:
KOMENTUJCIE, TO BARDZO MOTYWUJE, DAWAJCIE SWOJE PROPOZYCJE CO MOGŁOBY SIĘ ZDARZYĆ W OPOWIADANIU!!!!
sobota, 8 listopada 2014
Rozdział 2 "Na wszystko jest czas"
*Oczami Nicole*
Wbiegłam jak najszybciej do góry, zatrzasnęłam za sobą drzwi i bez przyczyny chciałam zrobić z siebie bóstwo. Podeszłam do lustra, ściągnęłam szlarfok i ujrzałam kobietę, która nie przejmowała się tym czy ktoś będzie jej wytykał jaka to ona zdzira itp.. Najpierw spojrzałam na piersi, jędrne piersi i o dobrym rozmiarze. A potem na jędrny tyłek, delikatnie klepnęłam się w pośladek żeby zobaczyć czy może jakiś tłuszcz nie przebija się przez szparki moich palców. Uff, całe szczęście nie, potem spojrzałam na nogi, trochę grube w udach, ale to nic. Każda kobieta ma krągłości, czasem nawet w nieodpowiednich miejscach.
- Dobra z Ciebie laska Nicole Hope LaBeouf. - Przygryzłam dolną wargę i jeszcze raz spojrzałam na każdą część mojego ciała.
Ściągnęłam pantofle, wzięłam szlafrok z łóżka i pobiegłam do łazienki, tam się rozebrałam i weszłam po prysznic, odkręciłam kurek i kojąca ciecz spłynęła po moich ciele dając mi przyjemność. Nalałam na rękę mój ulubiony szampon lawendowy i zaczęłam wcierać we włosy i głowę jednocześnie. Pozostawiłam tak pianę na włosach i wzięłam się za ciało, nalałam na rękę płyn waniliowy i rozprowadziłam go na cały ciele tworząc pianę. Jednak żeby za długo nie siedzieć pod prysznicem wszystko spłukałam i poczułam pewien rodzaj ulgi. Wyszłam z kabiny, podeszłam do suszarki i ściągnęłam z niej ręcznik, wytarłam włosy i ciało, a potem nałożyłam na siebie szlafrok. Wyszłam z łazienki i teraz czekało mnie ścielenie łóżka, nienawidziłam tego. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka i zaciągnęłam kołdrę na poduszki, potem szybko podeszłam do fotela i wzięłam w ręce nakrycie, które miało kolor niby brązu, ale również złota. Podeszłam do łóżka i nałożyłam nakrycie na nie.
Po zrobieniu tych wszystkich rzeczy związanych z porządkowaniem pokoju zabrałam się za wybieranie ciuchów. Podeszłam do mojej ogromnej szafy i zgrabnie ją otworzyłam.
Pomimo iż moja szafa miała ogromną ilość ciuchów i tak nie potrafiłam znaleźć nic ładnego.
Wyciągnęłam rurki z rozdartymi dziurami na udach brawo Nicole i jakąś koszulkę z krótkim rękawem, na przodzie z panoramą NY i jakimś napisem for everything there is a time (na wszystko jest czas), przygotowane ubrania położyłam na łóżku i podeszłam do komody, z niej wyciągnęłam bieliznę od Victoria s Secret's i wkładki do stanika, zawsze miałam mniejsze piersi od stanika i wypychałam go maluteńką ilością żelowej wkładki. Potem znów podeszłam do łóżka i ściągnęłam z siebie szlafrok, nałożyłam stringi na dupsko, a potem stanik razem z wkładkami. Poprawiłam ramiączka i już byłam gotowa ubierać koszulkę i spodnie, wszystkie te rzeczy ubrałam i stąpając głośno po podłodze podeszłam do mojej toaletki. Wzięłam do ręki eyeliner, i starałam się robić idealną kreskę, no i udało mi się nie zawsze mi wychodzi. Potem nałożyłam mascarę na rzęsy i pomalowałam usta czerwonym, truskawkowym błyszczykiem.
Zostały mi tylko włosy, które zdążyły już dawno wyschnąć. Rozczesałam je Tangle Teezerem. Puściłam je wolno wzdłuż pleców i delikatnie podniosłam je do góry, wsadzając palce we włosy, ciągnąc lekko do góry jednocześnie przyklepując.
Podeszłam do szafki z butami i wzięłam moje kapcie ARA, COSY CZARNE. Nałożyłam je na stópki, wzięłam mój telefon z łóżka i wyszłam z pokoju.
Na dole wszyscy grali w DanceStar Party. Nie zauważalnie przemknęłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki kukurydziane z mlekiem, a w mikrofali podgrzewało się kakao. Położyłam miskę z płatkami na blacie i poszłam do salonu po Akire.
Cmoknęłam do pieska, a wzrok każdego z przebywających w domu spoczywał na mnie.
- Długo Ci to zajęło Nicole. - George podszedł do mnie, położył rękę na głowie i delikatnie musnął moje czoło.
- Skąd takie nastawienie do siostry? - Powtórzyłam jego słowa.
- Po prostu Cię.. Kocham. - Posłał mi szczery uśmiech i omijając mnie przeszedł do kuchni.
Spojrzałam na tego całego Justina i na Maggie. Stuknęłam się palcem w skroń i się zaśmiałam.
- Czyżby braciszek wyczuwał niebezpieczeństwo wobec mnie? - Pokazałam palcami na mnie.
- Wielu rzeczy nie wiesz Nicole i lepiej żebyś nie wiedziała do pewnego czasu. - Wysłała mi w powietrzu buziaczka Maggie i przeniosła wzrok na telewizor.
Ukrywają coś przede mną, od kiedy ten Justin tutaj jest. Kompletnie ich nie rozumiem.
Wbiegłam jak najszybciej do góry, zatrzasnęłam za sobą drzwi i bez przyczyny chciałam zrobić z siebie bóstwo. Podeszłam do lustra, ściągnęłam szlarfok i ujrzałam kobietę, która nie przejmowała się tym czy ktoś będzie jej wytykał jaka to ona zdzira itp.. Najpierw spojrzałam na piersi, jędrne piersi i o dobrym rozmiarze. A potem na jędrny tyłek, delikatnie klepnęłam się w pośladek żeby zobaczyć czy może jakiś tłuszcz nie przebija się przez szparki moich palców. Uff, całe szczęście nie, potem spojrzałam na nogi, trochę grube w udach, ale to nic. Każda kobieta ma krągłości, czasem nawet w nieodpowiednich miejscach.
- Dobra z Ciebie laska Nicole Hope LaBeouf. - Przygryzłam dolną wargę i jeszcze raz spojrzałam na każdą część mojego ciała.
Ściągnęłam pantofle, wzięłam szlafrok z łóżka i pobiegłam do łazienki, tam się rozebrałam i weszłam po prysznic, odkręciłam kurek i kojąca ciecz spłynęła po moich ciele dając mi przyjemność. Nalałam na rękę mój ulubiony szampon lawendowy i zaczęłam wcierać we włosy i głowę jednocześnie. Pozostawiłam tak pianę na włosach i wzięłam się za ciało, nalałam na rękę płyn waniliowy i rozprowadziłam go na cały ciele tworząc pianę. Jednak żeby za długo nie siedzieć pod prysznicem wszystko spłukałam i poczułam pewien rodzaj ulgi. Wyszłam z kabiny, podeszłam do suszarki i ściągnęłam z niej ręcznik, wytarłam włosy i ciało, a potem nałożyłam na siebie szlafrok. Wyszłam z łazienki i teraz czekało mnie ścielenie łóżka, nienawidziłam tego. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka i zaciągnęłam kołdrę na poduszki, potem szybko podeszłam do fotela i wzięłam w ręce nakrycie, które miało kolor niby brązu, ale również złota. Podeszłam do łóżka i nałożyłam nakrycie na nie.
Po zrobieniu tych wszystkich rzeczy związanych z porządkowaniem pokoju zabrałam się za wybieranie ciuchów. Podeszłam do mojej ogromnej szafy i zgrabnie ją otworzyłam.
Pomimo iż moja szafa miała ogromną ilość ciuchów i tak nie potrafiłam znaleźć nic ładnego.
Wyciągnęłam rurki z rozdartymi dziurami na udach brawo Nicole i jakąś koszulkę z krótkim rękawem, na przodzie z panoramą NY i jakimś napisem
Zostały mi tylko włosy, które zdążyły już dawno wyschnąć. Rozczesałam je Tangle Teezerem. Puściłam je wolno wzdłuż pleców i delikatnie podniosłam je do góry, wsadzając palce we włosy, ciągnąc lekko do góry jednocześnie przyklepując.
Podeszłam do szafki z butami i wzięłam moje kapcie ARA, COSY CZARNE. Nałożyłam je na stópki, wzięłam mój telefon z łóżka i wyszłam z pokoju.
Na dole wszyscy grali w DanceStar Party. Nie zauważalnie przemknęłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki kukurydziane z mlekiem, a w mikrofali podgrzewało się kakao. Położyłam miskę z płatkami na blacie i poszłam do salonu po Akire.
Cmoknęłam do pieska, a wzrok każdego z przebywających w domu spoczywał na mnie.
- Długo Ci to zajęło Nicole. - George podszedł do mnie, położył rękę na głowie i delikatnie musnął moje czoło.
- Skąd takie nastawienie do siostry? - Powtórzyłam jego słowa.
- Po prostu Cię.. Kocham. - Posłał mi szczery uśmiech i omijając mnie przeszedł do kuchni.
Spojrzałam na tego całego Justina i na Maggie. Stuknęłam się palcem w skroń i się zaśmiałam.
- Czyżby braciszek wyczuwał niebezpieczeństwo wobec mnie? - Pokazałam palcami na mnie.
- Wielu rzeczy nie wiesz Nicole i lepiej żebyś nie wiedziała do pewnego czasu. - Wysłała mi w powietrzu buziaczka Maggie i przeniosła wzrok na telewizor.
Ukrywają coś przede mną, od kiedy ten Justin tutaj jest. Kompletnie ich nie rozumiem.
Rozdział 1 "Poznaj mojego kuzyna Justina."
*Oczami Nicole*
"Drrryń, drrryń!" Mój sen przerwał dzwięk tego okropnego urządzenia, zwanego budzikiem. Otworzyłam oczy, moje łokcie oparły się na materac, przez co ten lekko się ugiął. Moja buzia utworzyła literkę "o" i wtedy wypuściłam powietrze. Budzik dalej dzwonił, a mnie dalej to irytowało, więc bez zbędnych przeszkód walnęłam w niego ile miałam siły w ręce, przestał dzwonić. Uradowana, tym że moje uszy mogą się już uspokoić odkryłam moje ciało, które było przykryte puchowym materiałem, a zimno uderzyło we wszystkie części ciała. Przerzuciłam nogi na drugą stronę i usiadłam w prostym siadzie, nałożyłam na moje nogi czarne pantofelki i wstałam w końcu z mojego raju, zwanego łóżkiem. Wygięłam ciało w łuk, moje ręce powędrowały ku górze i takim o to sposobem się delikatnie rozciągnęłam. Ruszyłam w stronę łazienki, nie musiałam się wysilać, ponieważ byla połaczona z moim pokojem, oddzielała tylko to wszystko ściana i drzwi. Pchnęłam delikatnie drzwi i ujrzałam umywalkę, z której nie liczne kropelki leciały w "zbornik" gdzie woda leciała, podeszłam bliżej i delikatnie poruszyłam kurkiem. Woda już leciała grubszym ciurkiem a ja nabrałam wodę do rąk i chlapnęłam delikatnie w moją twarz, od razu poczułam lżejszą warstwę na mojej twarzy. Wyszłam z łazienki, wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. W salonie siedział już mój brat oglądający jakiś mecz, powtórkę czy coś. Jednak nie siedział sam, ani z Maggie. Z ciekawości podeszłam bliżej i był to chłopak, w wieku mojego brata lub starszy.
- Dzień dobry George. - Powiedziałam przeciągle, a chłopak z uśmiechem na ustach odpowiedział.
- Dzień dobry księżniczko. - Wyciągnął ręce moją stronę i jak najszybciej podbiegłam aby wtulić się w niego.
Zawiesiłam mu rączki na jego szyi, a on potarł moje plecy. - Wyspałaś się? - Dodał
- Tak, tylko ten cholerny budzik musiał zadzwonić, że nie mógł się popsuć w nocy czy coś. - Oderwałam się od niego i spojrzałam na tego drugiego, no co nie znałam jego imienia.
- Kto to jest? - Położyłam ręke na barku mojego brata i stuknęłam delikatnie paznokciem.
- To jest Justin, mój przyjaciel. Nie było okazji Was poznać, bo wyjechał do Kanady w rodzinnych sprawach. - Odparł wzdychając ciężko.
Ściągnęłam rękę z jego barku i jak najszybciej poszłam do kuchni gdzie Maggie robiła śniadanie sobie i chyba tym dwojga, Justinowi chyba tak miał na imię, nie pamiętam i George.
- O, dzień dobry Nicole.
- Dzień dobry, dzień dobry. Co wy wszyscy macie dzisiaj taki dobry humor? - Usiadłam na blacie i spojrzałam na Maggie.
- Dostałam bilet na lot do Hiszpani. A raczej cztery bilety. I pomyślałam, że zabiorę Ciebie, George'a i Justina. - Na imię
- A kiedy jedziemy jeśli mogę wiedzieć? - Zapytałam z czystej ciekawości.
- Już za tydzień, nie jest to dużo czasu, ale chcę żebyś poznała się bardziej z moim kuzynem. - Mruknęła biorąc do ust pomidora.
- Czyli ten cały Justin to Twój kuzyn tak? - Zdziwiła mnie ta informacja, bo nie są do siebie zbytnio podobni, może jak poznam jaki ma charakter to coś stwierdzę, ale na razie nie będę oceniała.
- Tak dokładnie, to dobry chlopak i myślę, że nie zrobi czegoś za co mógłby żałować.
- Nie mówię, że jest jakiś zły przecież, nie w ogóle tylko po prostu widzę go pierwszy raz na oczy. - Zeszłam z blatu i podeszłam do lodówki, otworzyłam ją i ujrzałam tylko pustki.
- Niech George pójdzie do sklepu, bo nie ma nic w lodówce. - Mruknęłam cicho i nalałam sobie wody z kranu, do szklanki.
Okrążyłam wysepkę kuchenną i ponownie weszłam do salonu, usiadłam na fotelu który był na przeciwko kanapy i spojrzałam na tego całego Justina.
- Ile masz lat? - Zapytałam z nikąd.
- Dwadzieścia. - Odparł posyłając mi szczery uśmiech, a jakże piękny.
- Oh, czyli tyle ile mój brat, a skąd jesteś? - Zadałam kolejne pytanie.
- Jestem z Kanady. Stratford, Ontario.
Przeniosłam wzrok na mojego brata.
- Tam lecieli nasi rodzice do pracy.. - Mruknęłam cichutko pod nosem, w moim głosie można było wyczuć smutek.
Chcąc zmienić temat zapytałam - Masz jakieś hobby?
- Lubię grać na fortepianie i nie kiedy lubię pośpiewać.
- Takiego chłopaka ze świecą szukać, ideał idealny. - Zaśmiałam się i zakręciłam kosmyk włosów na palcu.
- Schlebiasz mi, wiesz o tym? - Przekręcił głowę w lewą stronę i przypatrzył mi się uważnie. - Stary! Ona jest do Ciebie mega podobna! - Poklepał go w udo, tak po męsku czy jakoś tak.
- George jest przystojny, a Nicole śliczna. - Wtrąciła się Maggie, położyła kanapki na stole i usiadła mojemu bratu na kolana.
- Skąd takie miłe nastawienie do własnego chłopaka? - George cmoknął ją w policzek i położył rękę na jej kolanie.
- Bo jesteś moim chłopakiem, a mężczyzn trzeba czasami chwalić. - Cmoknęła go w usta.
- Dobra, dobra, przestańcie! - Krzyknęłam w śmiechu i zakryłam oczy.
- Będziesz inaczej mówiła jak będziesz miała chłopaka. - Puścił mi oczko, na co przewróciłam oczami.
- Jesteś głupi. - Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i w niego rzuciłam, ale zdążył ją złapać zanim wylądowałaby na jego twarzy.
- Nie we mnie kotku. - Odrzucił ją, a ja nie wiedząc tego dostałam prosto w nos.
Usłyszałam tylko chichot tego jakiegoś Justina i Maggie.
Podniosłam się z kanapy i odeszłam jeszcze waląc Georga w tył głowy.
Jak na razie tylko tyle, kolejny rozdział postaram się dodać jutro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)