sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 1 "Poznaj mojego kuzyna Justina."





*Oczami Nicole*

"Drrryń, drrryń!" Mój sen przerwał dzwięk tego okropnego urządzenia, zwanego budzikiem. Otworzyłam oczy, moje łokcie oparły się na materac, przez co ten lekko się ugiął. Moja buzia utworzyła literkę "o" i wtedy wypuściłam powietrze. Budzik dalej dzwonił, a mnie dalej to irytowało, więc bez zbędnych przeszkód walnęłam w niego ile miałam siły w ręce, przestał dzwonić. Uradowana, tym że moje uszy mogą się już uspokoić odkryłam moje ciało, które było przykryte puchowym materiałem, a zimno uderzyło we wszystkie części ciała. Przerzuciłam nogi na drugą stronę i usiadłam w prostym siadzie, nałożyłam na moje nogi czarne pantofelki i wstałam w końcu z mojego raju, zwanego łóżkiem. Wygięłam ciało w łuk, moje ręce powędrowały ku górze i takim o to sposobem się delikatnie rozciągnęłam. Ruszyłam w stronę łazienki, nie musiałam się wysilać, ponieważ byla połaczona z moim pokojem, oddzielała tylko to wszystko ściana i drzwi. Pchnęłam delikatnie drzwi i ujrzałam umywalkę, z której nie liczne kropelki leciały w "zbornik" gdzie woda leciała, podeszłam bliżej i delikatnie poruszyłam kurkiem. Woda już leciała grubszym ciurkiem a ja nabrałam wodę do rąk i chlapnęłam delikatnie w moją twarz, od razu poczułam lżejszą warstwę na mojej twarzy. Wyszłam z łazienki, wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. W salonie siedział już mój brat oglądający jakiś mecz, powtórkę czy coś. Jednak nie siedział sam, ani z Maggie. Z ciekawości podeszłam bliżej i był to chłopak, w wieku mojego brata lub starszy.

- Dzień dobry George. - Powiedziałam przeciągle, a chłopak z uśmiechem na ustach odpowiedział.

- Dzień dobry księżniczko. - Wyciągnął ręce moją stronę i jak najszybciej podbiegłam aby wtulić się w niego.

Zawiesiłam mu rączki na jego szyi, a on potarł moje plecy. - Wyspałaś się? - Dodał

- Tak, tylko ten cholerny budzik musiał zadzwonić, że nie mógł się popsuć w nocy czy coś. - Oderwałam się od niego i spojrzałam na tego drugiego, no co nie znałam jego imienia.

- Kto to jest? - Położyłam ręke na barku mojego brata i stuknęłam delikatnie paznokciem.

- To jest Justin, mój przyjaciel. Nie było okazji Was poznać, bo wyjechał do Kanady w rodzinnych sprawach. - Odparł wzdychając ciężko.

Ściągnęłam rękę z jego barku i jak najszybciej poszłam do kuchni gdzie Maggie robiła śniadanie sobie i chyba tym dwojga, Justinowi chyba tak miał na imię, nie pamiętam i George.

- O, dzień dobry Nicole.

- Dzień dobry, dzień dobry. Co wy wszyscy macie dzisiaj taki dobry humor? - Usiadłam na blacie i spojrzałam na Maggie.

- Dostałam bilet na lot do Hiszpani. A raczej cztery bilety. I pomyślałam, że zabiorę Ciebie, George'a i Justina. - Na imię Justin aż się wzdrygnęłam, nie jest w naszej rodzinie ani nic, nawet go nie znam a ona go bierze?

- A kiedy jedziemy jeśli mogę wiedzieć? - Zapytałam z czystej ciekawości.

- Już za tydzień, nie jest to dużo czasu, ale chcę żebyś poznała się bardziej z moim kuzynem. - Mruknęła biorąc do ust pomidora.

- Czyli ten cały Justin to Twój kuzyn tak? - Zdziwiła mnie ta informacja, bo nie są do siebie zbytnio podobni, może jak poznam jaki ma charakter to coś stwierdzę, ale na razie nie będę oceniała.

- Tak dokładnie, to dobry chlopak i myślę, że nie zrobi czegoś za co mógłby żałować.

- Nie mówię, że jest jakiś zły przecież, nie w ogóle tylko po prostu widzę go pierwszy raz na oczy. - Zeszłam z blatu i podeszłam do lodówki, otworzyłam ją i ujrzałam tylko pustki.
- Niech George pójdzie do sklepu, bo nie ma nic w lodówce. - Mruknęłam cicho i nalałam sobie wody z kranu, do szklanki.

Okrążyłam wysepkę kuchenną i ponownie weszłam do salonu, usiadłam na fotelu który był na przeciwko kanapy i spojrzałam na tego całego Justina.

- Ile masz lat? - Zapytałam z nikąd.

- Dwadzieścia. - Odparł posyłając mi szczery uśmiech, a jakże piękny.

- Oh, czyli tyle ile mój brat, a skąd jesteś?  -  Zadałam kolejne pytanie.

- Jestem z Kanady. Stratford, Ontario.

Przeniosłam wzrok na mojego brata.

- Tam lecieli nasi rodzice do pracy.. - Mruknęłam cichutko pod nosem, w moim głosie można było wyczuć smutek.

Chcąc zmienić temat zapytałam - Masz jakieś hobby?

- Lubię grać na fortepianie i nie kiedy lubię pośpiewać.

- Takiego chłopaka ze świecą szukać, ideał idealny. - Zaśmiałam się i zakręciłam kosmyk włosów na palcu.

- Schlebiasz mi, wiesz o tym?  - Przekręcił głowę w lewą stronę i przypatrzył mi się uważnie. - Stary! Ona jest do Ciebie mega podobna! - Poklepał go w udo, tak po męsku czy jakoś tak.

- George jest przystojny, a Nicole śliczna. - Wtrąciła się Maggie, położyła kanapki na stole i usiadła mojemu bratu na kolana.

- Skąd takie miłe nastawienie do własnego chłopaka? - George cmoknął ją w policzek i położył rękę na jej kolanie.

- Bo jesteś moim chłopakiem, a mężczyzn trzeba czasami chwalić. - Cmoknęła go w usta.


- Dobra, dobra, przestańcie!  - Krzyknęłam w śmiechu i zakryłam oczy.

- Będziesz inaczej mówiła jak będziesz miała chłopaka. - Puścił mi oczko, na co przewróciłam oczami.

- Jesteś głupi. - Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i w niego rzuciłam, ale zdążył ją złapać zanim wylądowałaby na jego twarzy.

- Nie we mnie kotku. - Odrzucił ją, a ja nie wiedząc tego dostałam prosto w nos.

Usłyszałam tylko chichot tego jakiegoś Justina i Maggie.

Podniosłam się z kanapy i odeszłam jeszcze waląc Georga w tył głowy.


Jak na razie tylko tyle, kolejny rozdział postaram się dodać jutro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz